Nowy rok... nowa ja!

Nowy rok... nowa ja!

Witam!

Oj, jak dawno mnie tu nie było. Tak dawno, że siedziałam godzinę i myślałam nad tym jak się tu zalogować! Hiehie... ale udało się! Jestem!
Miałam "malutką" przerwę. Troszkę się działo, troszkę się pozmieniało...
Ostatnio pisałam o swoich miłostkach. Phi! Cofam wszystko... Byłam w jakimś cholernym amoku. Na szczęście wytrzeźwiałam. Obudziłam się w porę i co najważniejsze bardzo mnie to cieszy!
No ale sami widzicie... trochę to trwało zanim zrozumiałam pewne rzeczy. Kobiety chyba już tak mają - jak się zauroczą to koniec! Nic nie widzą, nic nie słyszą! Ech...
Wspomnę tylko tak szybciutko o moim byłym...
Wróciłam do niego. Tak, z tym muzykiem znajomość zakończyłam. Nic by z tego dobrego nie wyszło. Wiem to. Zawdzięczam mu to, że próbował mi wyperswadować związek z M...
Prawie mu się to udało. Prawie - NIESTETY!
Hmm... nie wiem czy jest sens o tym pisać. Logując się tutaj pomyślałam sobie, że wyrzucę to z siebie, a przede wszystkim ostrzegę Was kobietki przed mężczyznami. Tak, kurwa mać. Uważajcie na swoich facetów!!! Możecie się śmiać, proszę bardzo ale... Dobra! Trudno, napiszę o tym.
Mój facet (teraz już były rzecz jasna facet) zarejestrował się na portalu erotycznym. Skąd się dowiedziałam? Hmmm... mówi Wam coś kobieca intuicja? No właśnie. Szkoda, że działa ale daje słabe sygnały i dopiero po jakimś czasie zaświeca Ci się lampka. Trochę z opóźnieniem.
U mnie trwało to rok. Z przerwami - czasem dłuższymi, czasem krótszymi. Ten związek był tak nietypowy! Wiedziałam, że to nie jest facet dla mnie (pierwsza z nim zerwałam - jaką ja wtedy miałam rację!!!) tylko dlaczego wróciłam? Dobry facet? Płakał po rozstaniu? Mówił, że kocha? Zaczęłam czuć to dobro od niego.. dałabym sobie rękę uciąć.. i teraz kurwa bym ręki nie miała!
Mówiliśmy sobie, że do trzech razy sztuka, że jak się teraz nie uda to zrywamy kontakt.
No to zerwaliśmy! Jeśli facet jest ciągle zmęczony, nie ma czasu aby się z Tobą spotkać, widzicie się raz w tygodniu, nie ma czasu odebrać od Ciebie telefonu wieczorkiem (praca, yhmm) to uwierz mi, że spotyka się z inną/ innymi. Ostatniego dnia jak się z nim widziałam, stwierdziłam że napiszę do jego byłej. Napiszę do niej aby powiedziała mi dlaczego się rozstali. Pisząc do niej pomyślałam, że jestem psychiczna. Bałam się przyznać komukolwiek do tego ale...  minęło pół godziny jak dostaje od niej wiadomość. Nie olała mnie! Napisała mi dość długą wiadomość o tym jak ją oszukiwał, napisała mi o tym portalu erotycznym, i różne inne takie szczegóły, które doprowadziły mnie do szału! Ja myślałam, że to ze mną coś jest nie tak.. że niepotrzebnie go sprawdzam itd., itd., a tu się okazało, że miałam rację! Wiecie co? Poczułam wkurw, to normalne. Zaczęłam pić wino o 14stej, płakałam jak bóbr, rzygałam, płakałam, rzygałam i tak w kółko. Zalogowałam się na ten portal, chciałam go znaleźć. Po godzinie stwierdziłam, że to nie ma sensu. Wiecie ile zboków tam jest? Wiecie ilu z nich ma normalne rodziny, dziewczyny? Na pytanie co robią na portalu odpowiadają, "a Ty co tutaj robisz"? No tak, ja szukam tutaj swojego faceta, który jest skończonym dupkiem i jak go spotkam to mu utnę kuta*a po samą szyję! Olałam to. Stwierdziłam, że dziewczyna nie miałaby po co mnie oszukiwać. Koniec tematu. Blok na fejsbuku - od razu! Nie ma to tamto. Niech go więcej na oczy  nie widzę - pomyślałam. Na drugi dzień o dziwo nie miałam dużego kaca. Na drugi dzień poczułam małą ulgę, że w końcu wiem z kim miałam przez ten czas do czynienia.
Czy rozmawiałam z nim o tym? Tak. Zadzwonił po trzech dniach. Zastanawiałam się czy odbierać ale chciałam mieć tą rozmowę za sobą.  Głos mi się trząsł ale udało mi się wytłumaczyć i powiedzieć co o nim sądzę. Trwało to z pół godziny ale udało się. Wyśpiewałam mu wszystko. Oczywiście stwierdził, że jestem wariatką, że napisałam do jego byłej... Hahaha! Ja? Ja wariatką?
Zaprzeczał. Twierdził, że nigdy mnie nie oszukał a jeśli chcę wierzyć w to co mi napisała jego była, to nie mamy o czym rozmawiać. Owszem! Nie mieliśmy o czym rozmawiać dlatego szybko zakończyłam z nim tą żenującą rozmowę!
Kobietki, uważajcie na swoich mężczyzn! Czasem jak poczujecie, że coś jest nie tak warto tego nie bagatelizować. My kobiety, mamy świetną intuicję! Pamiętajcie o niej! Nie dajcie się oszukiwać!
Nie miejcie klapek na oczach!
Ech... nie chcę uogólniać i wrzucać wszystkich do jednego wora ale ten portal erotyczny nie daje mi spokoju. Chyba już nigdy nie zaufam żadnemu facetowi...

Faceci to chu***e!

Dziękuję, dobranoc.


trouble, trouble...

trouble, trouble...

Cześć...

Długo się nie odzywałam...
Dlaczego?
Ostatnio nie miałam nastroju... do niczego.

Nie wiem od czego by tu zacząć... 

Może napiszę wprost.

Mój były facet mi ciągle chodzi po głowie!

Nie rozumiem dlaczego? Przecież z nim zerwałam!

Poznaliśmy się w serwisie samochodowym. Tam przez 3 miesiące pracowałam przy obsłudze klienta. Przyjechał wymienić opony na zimowe. Hahaha! Od razu wpadł mi w oko! Ja oczywiście jemu też. Czułam na sobie jego wzrok. Obserwował mnie. Gdy wychodził wymieniliśmy się spojrzeniem. Minęło 10 minut, zadzwonił do mnie na służbowy i zapytał czy nie poszłabym z nim na kawę. Zostawił mi swój numer, prosił żebym się do niego odezwała.. a ja co? Nic. Owszem, spodobał mi się ale stwierdziłam, że nie jestem jeszcze gotowa na "randki". Byłam wtedy półtora roku po rozstaniu z facetem, z którym byłam 4 lata... To była moja pierwsza miłość. Rozstanie bardzo mocno przeżyłam dlatego od tamtej pory staram się być ostrożna. Wmówiłam sobie, że związki nie są dla mnie.
Tydzień minął... a do serwisu przyjeżdża kurier z kwiatami i kawą! Wiedział komu je wręczyć bo byłam jedyną dziewczyną w zespole. Był też liścik z napisem w stylu, że może tym razem się uda mu się mnie przekonać.
Zaskoczył mnie! Totalnie wybiło mnie to z rytmu. Postanowiłam do niego napisać i...tak o to, złapaliśmy ze sobą kontakt. Pisaliśmy do siebie częściej, aż w końcu doszło do spotkania! Stresowałam się, on w sumie też.  No ale "randka" się udała! Było cudownie.. Wróciłam do domu cała w skowronkach! Minął miesiąc, potem drugi... i zaczęło się coś między nami dziać. Zaczynałam dostrzegać jego wady, jedne mniej, drugie bardziej irytujące. Po pół roku intensywnego spotykania się stwierdziłam, że to nie jest facet dla mnie. Często się kłóciliśmy, nie rozumieliśmy, ja mówiłam swoje, on swoje... był płacz - w sumie wtedy tylko z jego strony. Męczyłam się i potrzebowałam to zakończyć i zrobiłam to.
Na początku czułam ulgę. Wreszcie miałam czas dla siebie. Częściej spotykałam się ze znajomymi. Tego mi brakowało ale przychodziły takie dni, gdzie siedziałam sama w domu.. i wtedy zaczynało się rozmyślanie i wracanie do tego co było. Przecież tak ogólnie to potrafiło być miło... Hihi! Czemu by nie spróbować jeszcze raz? No i się zaczęło...  Pisałam, prosiłam o spotkanie, delikatnie tłumacząc mu, że... zerwanie z nim było zbyt pochopne i nieprzemyślane. Nie chciał tego słuchać. Nie mógł mi tego darować. Czuł do mnie złość. Widziałam, że powrót nie będzie taki łatwy. Mimo to, próbowaliśmy... Ja robiłam wszystko żeby dać mu do zrozumienia, że chcę z nim być i próbowałam spędzać z nim jak najwięcej czasu ale czułam w głębi, że to już nie jest ten sam facet co kiedyś. Zobojętniał. Odpuścił... Po pewnym czasie zrozumiałam , że to nie ma sensu. Nie wytrzymałam. Powiedziałam - dość. Zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę... nie odzywałam się przez miesiąc, on też nie szukał kontaktu ale wiedziałam, że się prędzej czy później odezwie... i bach!
Dostałam wiadomość z pytaniem " Co słychać?" Ucieszyłam się! Czekałam na tą wiadomość, jak głupia. Niestety byłam w trakcie kończenia butelki wina. Najpierw zjechałam go za to, że się przez tyle czasu nie odzywał, ale po chwili mi przeszło. Chciałam go zobaczyć. Głupia babo! Przecież nic z tego nie wyjdzie! Nie możesz się tak traktować - doradzali. Czułam, że moja głowa powoli zaczyna eksplodować..
Oczywiście spotkałam się z nim. Oczywiście było cudownie. Stęskniłam się... naprawdę! Wydawało mi się, że coś się zmieni po tym spotkaniu na lepsze... no ale gdzie tam! Nic się nie zmieniło! Poczułam się, jakby mi ktoś mocno dał w ryj. Czułam, że ta nasza relacja zaczyna być śmieszna. Ci co znali tą historię, mówili mi, żebym dała sobie spokój. Ale łatwo się mówi!!! 
To był jakiś koszmar... Wkurwiał mnie we wszystkim chyba a ja..  Haha! Ze mną jest naprawdę coś nie tak. Zawsze się wkopię w związek, który mnie niszczy. Pierwszy trwał aż 4 lata (schudłam wtedy z 8 kg, ha ha widzicie, umiem dostrzec  jakieś plusy!) drugi prawie rok,..
Gdy już straciłam nadzieję, pojawił się On! Poznaliśmy się jakiś rok temu na ślubie mojej siostry. Przyszedł sam, ja też nie miałam osoby towarzyszącej, podpytałam mojej siostry kto to jest  bo nie ukrywam, że wpadł mi w oko...  To był przyjaciel jej męża, dodała od razu, że ma dziewczynę! Aha, aha, fajnie, fajnie - pomyślałam.
Zawsze piach w oczy! Zawsze! Ha ha!
Gdy po ślubie przyszedł się pożegnać przeszedł po mnie jakiś prąd! Tak, śmiejcie się... ale po prostu coś mnie "strzeliło"! Czułam, że to nie będzie nasz ostatnie spotkanie.
Dwa tygodnie później, siostra wyskoczyła z propozycją pójścia na koncert kolegi Rafała, co się okazało, to był koncert kolegi, którego poznałam na ślubie! Tak, tak... Oczywiście, że pójdę - powiedziałam! Pamiętam, że się wtedy troszkę stresowałam. Koncert bardzo fajny. Po nim posiedzieliśmy jeszcze trochę ale nie udało mi się z nim zamienić żadnego słowa. Zerkaliśmy na siebie, Gdy przyszedł czas pożegnania, podał mi rękę, a ja przytrzymałam jego uścisk i dałam mu tym do zrozumienia, że "jest coś na rzeczy" ha ha! Jak zwykle... zaczepna! Po alko jestem bardziej odważna. Następnego dnia dostałam wiadomość od niego, że nie może przestać myśleć o tym co się wydarzyło podczas pierwszego naszego spotkania (okazało się, że na ślubie miał takie same ciary jak mnie zobaczył jak i ja gdy go ujrzałam), oraz po koncercie... Stwierdził, że by sobie do końca życia nie darował gdyby nie spróbował... Czytałam jego wiadomość i oczy mi się coraz szerzej otwierały! Dostałam zaproszenie na kawę. Odmówiłam! Co miałam zrobić? Co z tego, że mi się spodobał? Miał dziewczynę! Postanowiłam go zbyć, choć tak naprawdę tego nie chciałam. Jezu! Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane? Dlaczego ja zawsze trafię na taki przypadek!
Napisałam do niego krótko i na temat. Ne byłam przyjemna ale chłopak zrozumiał to co miałam mu do powiedzenia. Nie ciągnął tematu, przeprosił...choć w sumie zaproponował głupią kawę! i ślad po nim zaginął.
Minął rok i dostaje od szwagra zaproszenie, że nagrał nową płytę, akurat miałam wtedy słaby dzień... (podjęłam wtedy decyzję, że już nigdy więcej nie napiszę do mojego byłego).Wieczorem otworzyłam winko i włączyłam jego płytę.. która wbiła mnie w ziemię! Idealnie wpasował mi się wtedy w ten beznadziejny wieczór. Wychillowałam... o niczym nie myślałam. Po prostu się wyłączyłam. Słuchałam tej muzyki i wszystko wróciło! Tzn, on wrócił. Jego spojrzenie na ślubie, później na koncercie... te wszystkie "ciarki", to było coś niesamowitego. Dopijając kolejną lampkę wina, postanowiłam napisać do niego i pogratulować mu płyty... Napisałam, że idealnie się wkomponował w mój nastrój. Ładnie podziękował... Minął kolejny dzień i dostaje od niego wiadomość,..
No i się zaczęło... Wiadomość, za wiadomością. Pisaliśmy ze sobą do drugie nad ranem..
Spotkaliśmy się następnego dnia, on miał wolne, ja zrobiłam sobie przerwę w pracy. Spędziliśmy dwie godziny ze sobą! Ładna mi przerwa, ha ha! Wspominałam mu, że biegam, zaproponował mi swoje towarzystwo, nie odmówiłam. I tak minął mi tydzień z nim... To był szalony tydzień. Dzięki niemu przestałam myśleć o byłym. Wbił mi do głowy, że zasługuje na kogoś lepszego! Napisał żebym pamiętała o sobie... Aaaaaaaa!!! Dawno nie czułam się tak jak przy nim! Potrafił mnie rozśmieszyć, potrafił wysłuchać, doradzić, po prostu był... jak go potrzebowałam ;)
Wiedziałam jednak, że nasza relacja nie jest tylko koleżeńska... a on nadal miał dziewczynę! Musiałam z nim o tym porozmawiać...

To była ciężka rozmowa ale o tym później... :) Teraz zbytnio nie mam czasu!

Odezwę się wieczorkiem! Buziaki :*


raz na wozie, raz pod wozem...

raz na wozie, raz pod wozem...

Dobry wieczór!

Jak tam życie Wam upływa? Wszystko dobrze? U mnie  jak w tytule - raz pod wozem, raz na wozie. Ech.
Pierwsza połowa urlopu prawie za mną! Aaaaaa!!! Dni lecą, a wręcz zapieprzają... jak to zwykle bywa na wolnym. Masakracja. 
Byłam kilka dni u rodziców i muszę się pochwalić naszym nowym członkiem rodziny! Uwaga! Spójrzcie na to cudo! Ja się zakochałam...

Ma dopiero 3 miesiące... Wygląda słodko ale to istny diabeł! Hihi!

Dzisiaj wróciłam do Warszawy, aby zacząć się powoli pakować bo w sobotę wyjeżdżam!  Nie wiem czy wcześniej o tym nie wspominałam...  Tak, tak! Jadę sobie nad nasze, polskie morze na calutki tydzień (modlę się tylko żeby wrócić stamtąd cało bo podobno jakieś dziki z morza wypływają i atakują ludzi! :D słyszeliście o tym? Haha! Niezłe jaja się dzieją!). 
Powrót do stolicy nie był zbyt przyjemny. Wyjeżdżając do rodziców zapomniałam o tym, że moja karta miejska traci ważność. Pan "Kanar" mi o tym dziś przypomniał wlepiając mi mandat. Nie dyskutowałam z nim, nic nie protestowałam tym razem, miałam akurat hajs w portfelu, przygotowałam więc gotóweczkę, sto sześćdziesiąt złotych? Pff, bardzo proszę - powiedziałam. 
Dopiero kilka minut później doszło do mnie co się stało... Fuck! Fuck! Fuck! Fuck! 
Peszek.
Wróciłam do domu, lekko wkurwiona - nie dziwcie mi się, prawie dwieście złotych poszło się je... aleee  przypomniało mi się, że czekając na autobus do Wa-wy weszłam do sklepu z tanią odzieżą. Moja siostra mówiła mi o nim, że jest szał, że zawsze można coś fajnego upolować. A Wy lubicie? Zaglądacie do lumpeksów? Ja lubię! Rzadko bo rzadko wchodzę do tego typu sklepów bo niestety nie mam cierpliwości...  ten tłum bab mnie troszeczkę przeraża. Ciężko jest się dostać do wieszaka. Wchodząc do takiego sklepu muszę mieć mega pozytywne nastawienie! Wtedy miałam.
Oczywiście mi się zeszło... ale warto było! Upolowałam fajną, dzinsową spódnicę  za 4.99  zł, oraz bluzeczkę z długim rękawkiem w kwiaty. Jest naprawdę boska, a kosztowała 2.99 zł! Czad! 
Sami oceńcie! Wrzucam zdjęcie.

Dla mnie bomba! Można? Można! Tylko wystarczy trochę cierpliwości... tego sobie i Wam życzę! Słonecznego weekendu Wam życzę! 


Pozdrawiam! :)))

Pms to zło...

Pms to zło...

Witajcie po dłuższej przerwie!


Nie pisałam bo ostatnio miałam jakiś sajgon... jak nie w pracy, to prywatnie - brak czasu aby usiąść w spokoju, włączyć kompa i zajrzeć tu na dłużej.
No nic... było minęło! 
Mamy poniedziałek i nie chcę Was wkurzać ale... w piątek zaczynam swój dwutygodniowy urlop!!! Aaaaaa!!!!!!


oby do urlopu...

oby do urlopu...

Ufff!
Powoli kończy się ten koszmarny dzień...
Ludzie! Czy Wy też czujecie się przemęczeni? Jakby się tak cofnąć w czasie to poniedziałki u mnie nigdy nie należały do jakichś energicznych dni ale dzisiaj to już przeszłam samą siebie. Zdarzyło Wam się złapać drzemkę w pracy? Nie? Hahaha! A mnie się to dziś przytrafiło. Dziwne uczucie. Mało tego, powiem Wam, że ja nigdy nie rozumiałam jak można spać w ciągu dnia! A jednak. Da się!  Pracuję w bardzo małej firmie. Często zostaję sama w biurze. Rozpoczynam pracę o 10siątej, wchodzę do biura - cisza. Biuro puste. Bosko - pomyślałam. Włączyłam komputer. Odpisałam na maile i ... się zaczęło! Oczy dosłownie same mi się zamykały. Próbowałam coś z tym zrobić. Wypiłam mocniejszą niż zwykle kawę, wyszłam na papierosa... ale gdy siadałam przed komputerem moje powieki znów stawały się ciężkie! Walczyłam, broniłam się ale nie dałam rady... zasnęłam! Taaaaak! Przycięłam komara w pracy! Minęło może 30 minut jak usłyszałam dźwięk służbowego telefonu. Odebrałam z automatu jeszcze zaspanym głosem - "haaaalo?" i słyszę w słuchawce znajomy głos: "Dzień dobry Pani Ewo!" Ohooooooo! Prezes dzwoni. Rozbudziłam się momentalnie! Serio. To był ciężki dzień. Oj, bardzo ciężki dzień.
Już odliczam dni do urlopu... Zbliża się wielkimi krokami. Jeszcze tylko dwa tygodnie! Zleci szybko.
Po pracy czym prędzej chciałam wrócić do domu. Żadne wyjścia na piwko, sok czy lody mnie nie interesowały. Wsiadłam w tramwaj. Włączam facebook'a i wpadłam na nowy wpis Anki Lewandowskiej. Podała w nim przepis na kotlety mielone z buraka. Z buraka??? Wow! Czytam dalej: "szybkie i zdrowe przygotowanie potrawy". Bingo! Zależało mi na tym aby zrobić dziś coś na szybko iii proszę bardzo! Musiałam wstąpić po buraczki bo resztę składników miałam i do dzieła!
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie dorzuciła czegoś od siebie...
Przepis jest banalnie prosty! Anna do mięsa mielonego z indyka dodała buraczki, szczyptę kurkumy, majeranku, soli, pieprzu, chilli. Ja starłam dodatkowo jedną, niedużą marchewkę i posiekałam drobniutko natkę pietruszki. Yummy!
Polecam!

Ej, ej, ej... bo Wy jeszcze nie wiecie ale ja bardzo lubię gotować, lubię eksperymentować w kuchni.
Nie wiecie jeszcze ale się dowiecie! ;)

Dobranoc.


Copyright © 2014 monkeywrites , Blogger